Pytanie Prawne

Miałem przyjemność pracować pod okiem nieżyjącego już Mec. A. Mecenas, jak to się wtedy mówiło, starej szkoły. Na każdą okazję miał gotowe przysłowie. Znał ich pewnie około tysiąca. Ciagle mi powtarzał, że musimy być przygotowani na sytuację awaryjną, żeby „nie kopać studni, gdy będzie pożar”. Te przysłowia przemawiały lepiej do wyobraźni niż wszystkie pouczenia. Mecenas miał opinię nieprzystępnego i dość oschłego. Ale z bliska był niezwykle wrażliwy, pogodny i dowcipny.

Nie lubił, gdy petenci – dyrektorzy i kierownicy innych komórek urzędu – zawracali mu głowę pytaniami, które z reguły wcale nie powinny być pytaniami do prawnika. Bardziej pytaniami do tychże Dyrektorôw i Kierowników. Któregoś razu przyszedł do Mecenasa z pytaniem Główny Księgowy: „Panie mecenasie, jak mam zaksięgować to i to”. Mecenas odparł: „Ja nie jestem księgowym, jakie pan ma pytanie prawne”. Księgowy poprawił pytanie: „Czy wydatek taki a taki, należy traktować jako koszt do tej grupy czy innej?”.

Mecenas na to odpowiedział: „Powtarzam, jeszcze raz: panie dyrektorze, jakie pan ma pytanie prawne?”. Księgowy na to zmieszany już nieco: „Panie mecenasie, ja się pana pytam, co pan mi radzi robić?” Mecenas wtedy odpowiedział: „Panie dyrektorze ja panu radzę: rób pan, co pan uważasz”.